W pewnym momencie ulegliśmy iluzji, że każdego z nas stać na luksus poruszania się własnym samochodem. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jedno auto przypadało na całą rodzinę (doprawdy ciężko powiedzieć, jak ludziom dawało podróżować się w 4 osoby wraz z psem i dmuchanym materacem z południa na północ) dziś niejednokrotnie każdy dorosły członek rodziny ma lub aspiruje do posiadania własnego samochodu. Wszystko jednak wskazuje na to, że niedługo posiadanie auta będzie raczej źródłem udręki niż wygody.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego od 2006 r. do 2015 r. przybyło aż o 55% samochodów osobowych (7,34 mln) 38% samochodów ciężarowych i 62% motocykli, co przełożyło się na tłok na drogach oraz ceny ubezpieczeń.
1.Nairobi postanowiło nie brać jeńców i zastosować metodę kija, nie marchewki. Być może radykalizm metod wynika z tego, że Nairobi, jest drugim po Kalkucie najbardziej zakorkowanym miastem świata. Włodarze postanowili, że w środy i soboty auta nie będą miały prawa wjazdu do najbardziej zatłoczonych rejonów miasta i centrum. Samochody powodują tam średnio 35 wypadków dziennie, Nairobi ma też problem ze smogiem. Zazwyczaj takie strategie nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, jeśli mieszkańcy nie mają sprawnie działającego transportu publicznego (w Nairobi nie mają) i przerzucenie się na inne środki komunikacji nie jest ułatwione.
2. W Stambule szukają sposobu, jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Testowana jest możliwość opłaty za bilet komunikacji miejskiej (metro) plastikowymi butelkami lub puszkami. Na razie postawiono trzy takie automaty. Ma to zachęcić mieszkańców do segregacji śmieci i korzystania z komunikacji publicznej.
3. Koreańskie Songdo miało luksus zaplanowania od zera swojej dzielnicy biznesowej, co dało możliwość wprowadzani nowoczesnych rozwiązań. International Business District jest wielkości centrum dużego miasta. Poza dużym procentem zieleni, brakiem potrzeby używania śmieciarek (zbudowano podziemne tunele, którymi odprowadza się śmieci) wybudowano 15 mil dróg rowerowych i zintegrowano je z infrastrukturą rowerową reszty miasta. Dzielnicę rozplanowano tak, by z części pracowej do mieszkalnej można było dotrzeć, korzystając z komunikacji miejskiej w nie więcej niż 12 minut.
4. Paryż również boryka się z problemem smogu i efektywnie z nim walczy, między innymi uspokajając ruch samochodowy. Ograniczono prędkość poruszania się po wielu ulicach do 30 km/h, wyłączono wiele stref z ruchu samochodowego, ale na osłodę do 2020 w Paryżu ma powstać aż pięć rowerowych autostrad. Wydaje się, że te wysiłki są skuteczne, bo w ciągu 10 lat z 40% mieszkańców bez samochodu odsetek wzrósł do 60%.
5. Luksemburg wprowadzi darmowy transport publiczny. Mowa nie tylko o autobusach miejskich, ale również pociągach. Przyjezdni prawdopodobnie również będą mogli korzystać z transportu za darmo. W Luksemburgu pracuje sporo Niemców, Francuzów i Belgów. I choć darmowy transport publiczny brzmi fantastycznie, należy pamiętać, że również on utrzymywany jest z pieniędzy podatników. W Tallinie darmowa komunikacja spowodowała jedynie 8% wzrost użytkowników komunikacji miejskiej, którzy porzucili auta. W razie, gdyby eksperyment okazał się nierentowny, z powodów społecznych byłoby ciężko ponownie nakłonić mieszkańców do płacenia za bilety. Jakie efekty będą w Luksemburgu? Przekonamy się niebawem.
6. Niemcy z kolei wpadli na pomysł, by w ⅓ dofinansowywać zarówno firmom, jak i osobom prywatnym rowery towarowe. Na krótkich trasach dzięki tym rowerom można dostarczać jedzenie, paczki, zakupy online, a przypadku osób prywatnych co tylko mieszkańcom przyjdzie do głowy.
7. Warszawa oprócz rowerów oferuje możliwość wypożyczenie elektrycznej hulajnogi Lime. Procedura wygląda tak samo, jak przy wypożyczaniu rowerów, wystarczy użyć aplikacji. Hulajnogi mają być transportem uzupełniającym, dla tych którzy nie chcą się przemieszczać rowerem, ani pieszo.
8. Transit X to z kolei dość futurystyczna wizja. Chodzi o szynową kolejkę, która umieszczona zostanie nad ziemią, tak by nie kolidować z ruchem naziemnym i potencjalnie uzupełniać ruch podziemny. Nie ma tu jednak wagonów, a kapsuły, które są podobnej wielkości, co samochód osobowy, mieszczą 5 osób i działają trochę na zasadzie taksówki.
9. W Holandii pojedziesz pasem szybkiego ruchu, jeśli… nie wozisz ze sobą powietrza, ale współpasażerów. Pełny samochód uprawnia do szybszego przemieszczania się, podczas kiedy ci, którzy samodzielnie podróżują swoim autem, nie zabierając współpasażerów, kisną w korkach lub… decydują się jednak na skorzystanie z komunikacji publicznej lub roweru.
10. Niemców trudno jest przekonać do porzucenia swoich samochodów, wyjątkiem jest Hamburg. Pomysł na działanie jest prosty — pokryć ok 40% miasta zieloną siecią parków, ścieżek dla pieszych i tych dla rowerzystów. To ma się stać maksymalnie w ciągu 20 lat. Również fragment autostrady A7, która biegnie przez miasto, ma zostać ukryty w podziemnym tunelu, a na powierzchni powstaną kolejne tereny zielone.
Pomysłów na zmianę w sposobie poruszania się jest wiele. Jedne są lepsze, inne gorsze, nie wszystkie nadają się do zaadaptowania w miastach, w które są już gęsto zabudowane, tam da się jednak wdrożyć transport pośredni, odchudzić wielopasmowe ulice lub w ostateczności zakazać wjazdu do centrum, zmienić limity prędkości lub podnieść ceny za parkingi. Różne przykłady pokazują jednak, że metoda kija działa słabo, jeśli miasto nie ma zawczasu przygotowanej infrastruktury, która ułatwia bezbolesną zmianę sposobu poruszania się.
Oferując czystą i punktualną komunikację, więcej osób z niej skorzysta, niż kiedy po prostu jest ona za darmo. Wie dobrze o tym Kraków, który w wyjątkowo zasmożone dni oferuje kierowcom aut darmową komunikacją miejską, z której ci po prostu… nie korzystają. Poza punktualnością liczy się też odległość, jaką mamy do przystanku i bezprzesiadkowość. Te dwie rzeczy podnoszą komfort podróżowania i są w stanie przekonać mieszkańców, że zamiast stać w korku lub skrobać zimą auto, lub kwadransami krążyć w poszukiwaniu miejsca parkingowego, lepiej wsiąść do miejskiego autobusu.