Można zabrać dzieci, można zabrać psa, można uprawiać grządkę, nawet kiedy nie ma się działki! Miejski ogrodniczy eksperyment właśnie ruszył za sprawą Państwomiasto i Kukbuk.
Domki fińskie zostały wymyślone przez cieślę Tuomasa Paavolainena w 1939 roku. Ich idea nie różni się zbytnio od dzisiejszych domków XS czy modułowych — konstrukcja zaprojektowana jest tak, żeby trzech dorosłych mężczyzn mogło samodzielnie postawić dom z prefabrykatów w czasie nie dłuższym niż dwa tygodnie. Domki są wygodne i tanie w eksploatacji. Idealna koncepcja na czas kryzysu mieszkaniowego np. kiedy w powojennej Europie nie ma gdzie mieszkać. Jak jednak trafiły do serca Warszawy?
Prowizorka jest najtrwalsza. Tak można ująć historię osiedla Jazdów, które powstało dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy i ich rodzin. Po 1945 roku Finlandia w ramach reparacji wojennych była zmuszona wspierać ZSRR. Domki trafiły do Moskwy, a stamtąd do Warszawy. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, obliczone na dziesięć lat, a 90 domków stoi do dziś. Część jest zamieszkana, część otwarta do zwiedzania i służy działalności społecznej, edukacyjnej czy kulturalnej. Warto wiedzieć, że Osiedle Jazdów jest pierwszym osiedlem, jakie powstało w powojennej Warszawie.
Dziś jest to ciekawostka turystyczna i schronienie dla mieszkańców spragnionych więzi społecznych oraz przyrody. Jeden z fińskich domów trafił obecnie pod opiekę Państwomiasto, które postanowiło zrobić eksperyment społeczny i wraz z magazynem kulinarno-kulturalnym KUKBUK założyło ogród społeczny, w którym mogą pracować wszyscy mieszkańcy, którzy nie mają ziemi, mają za to duszę działkowca i lubią grzebać się w ziemi.
W sąsiedztwie stoi domek, w którego ogrodzie skrywają się ule, a na trawie leżą puste plastry po miodzie. Miejskie pszczoły produkują miód, którego można było skosztować na otwarciu ogrodu, a nawet zabrać ze sobą słoik, napełnić go złotym płynem i zabrać do domu (czy czujecie się zachęceni by balkony i ogródki upstrzyć miododajnymi roślinami? Ja tak!). Był poczęstunek, rozdawano sadzonki roślin, można było posłuchać inspirujących wykładów, poleżeć na leżaku, napić się lemoniady, wymienić zielenią.