JAK NIE OLEWAĆ MIASTA CZ. III – KRAJOBRAZY AKTYWNOŚCI MIEJSKIEJ

Zagadnienie aktywności społecznej w rzeczywistości zdominowanej przez aplikacje i portale internetowe, jest pewnego rodzaju paradoksem. Niewiele zostało już dziedzin, które wymagają od nas więcej wysiłku, niż kilka kliknięć czy ruchów palcem po klawiaturze. Życie społeczne, towarzyskie, jak i większa część komunikacji toczy się w świecie wirtualnym. Na zakupy „chodzimy” do e-sklepów, a zamówienie dociera pod same drzwi domu, zwiedzamy odległe kraje przemierzając interaktywną mapę karmimy cyfrowe zwierzątka. Aktywność – czyli bycie online cały czas – jest tak naprawdę pasywnym przeglądaniem obrazów w sieci, nie mającym wiele wspólnego z rzeczywistą partycypacją, obecnością, doświadczaniem. Jak w tym wypadku konkurować z kolorowym wyświetlaczem?

Równolegle do rozwoju życia w sieci, wzrasta zainteresowanie problemami przestrzeni publicznej miast. Bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej dostrzegane są błędy i braki w projektowaniu miejsc przyjaznych, będących ukojeniem od zgiełku ulicy, w których można przyjemnie spędzać czas. To oznacza, że jednak czegoś brakuje nam w wirtualnej rzeczywistości. To „coś” chcemy znaleźć w mieście. Zróbmy zatem przekrój przez typy aktywności pozadomowej, zarówno koniecznej, jak i rekreacyjnej, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie – jak programować miejską przestrzeń, żeby jak najbardziej służyła swoim użytkownikom?

Istotą korzystania z miejsc publicznych jest czynnik społeczny. Chcemy przebywać z ludźmi, widzieć ich, słyszeć, spotykać. Nawet jeśli nasze wyjście ma określony cel: spacer, zakupy, w niezobowiązujący sposób przebywamy z innymi. W ten sposób z pasywnego obserwowania życia w kolorowym ekranie, przechodzimy do aktywnej obecności, współtworzenia życia miasta, chociaż w bardzo niewymagającej postaci.

Ludzi spotykamy, poruszając się w ich tempie – czyli pieszo. Przechodzimy od punktu do punktu, mijając po drodze place, budynki, skrzyżowania, galerie. Od ich atrakcyjności zależy, czy przyciągną naszą uwagę na tyle, żeby przystanąć i skupić uwagę na obserwacji. Stajemy, patrzymy, czasem może nastąpić w tym czasie przypadkowa konwersacja ze stojącą obok osobą. W przyjemnym miejscu, ładnym otoczeniu łatwiej o kontakt z innymi, niekoniecznie znajomymi ludźmi. Sytuacja „przystanku” w wędrówce wymaga warunków komfortu, czyli oparcia. Może być to nieregularnie ukształtowana fasada w części przyziemia budynku, podcień, zadaszenie, fragment ścianki. Największe szanse na wydłużenie czasu użytkowania przestrzeni miejskiej daje jednak zapewnienie odpowiedniej ilości i zagęszczenia miejsc do siedzenia. Oprócz czynników takich jak właściwa odległość między nimi na danym odcinku trasy, kątem ich wzajemnego położenia, istotne jest też odpowiednie wykończenie samych form. Miejskie siedzisko jest azylem, w którym możemy po prostu odpocząć, ale też oddać się obserwacji przechodniów. W ten sposób tworzymy swego rodzaju miejski spektakl, w którym pojedynczy użytkownik jest jednocześnie widzem i aktorem, sam będąc obserwowany przez innych.

Jeśli czas spędzony w przestrzeni publicznej sprawia nam przyjemność, chcemy go możliwie wydłużyć. Szukamy punktów z ofertą gastronomiczną. Ich obecność i natężenie w tkance miasta, jest wskaźnikiem życia społecznego w danym miejscu – im więcej restauracji i barów, tym intensywniejsze życie toczy się w ich okolicy. Miejską gastronomię z powodzeniem wykorzystują także freelancerzy, jako przyjemne otoczenie do pracy i działań twórczych.

Niezwykle ważne jest zwrócenie szczególnej uwagi na dwie grupy, które posiadając najwięcej wolnego czasu, najczęściej korzystają z przestrzeni publicznych: dzieci i ludzi starszych. Place zabaw, aleje spacerowe, fontanny, komfortowe miejsca do odpoczynku oraz odpowiednie oświetlenie, dające poczucie bezpieczeństwa – to oczywiste punkty, ale trudno odnaleźć je w tkance miasta.

Chociaż inaczej działają miejsca publiczne w ciągu dnia, inaczej w nocy, inaczej w tygodniu pracy, a inaczej w dni wolne, miasto ma nam wiele do zaoferowania. Ono potrzebuje nas, my jego. A im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym większa szansa, że uda się dopasować rzeczywistość do oczekiwań. Szanse na zmiany są duże, tak jak i możliwości ich wprowadzenia.

Tekst: Izabela Bartosik