Pamiętacie zjawisko pastelozy? Betonoza to kolejna niechlubna wizytówka polskich miast.
Z betonem jest trochę jak z kostką bauma. Nie chodzi o to, że surowiec czy produkt jest zły. Chodzi o jego nadmierne użycie, użycie w kontekstach, w których jest zbędny lub nieprzemyślane projektowanie z użyciem danego materiału.
Betonoza to nazwa zjawiska, które polega na nadmiernym betonowaniu przestrzeni, często nazywanym rewitalizacją. Ewa Kuryłowicz architektka i nauczycielka akademicka o rewitalizacji mówi tak:
„Jeśli architektura nie jest w stanie zrewitalizować, czyli ożywić terenu, to znaczy, że jest niepotrzebna”.
Być może był czas, kiedy wydawało się, że im więcej pokryjemy ziemi betonem i gładkimi powierzchniami, tym bardziej elegancko będą przedstawiać się nasze miasta, ich skwery, ulice i place.
Niestety betonoza okazała się zjawiskiem negatywnym zarówno dla ludzi, jak i gospodarki wodnej w Polsce.
BETONOZA – MINUSY
Betonoza wzięła się od źle pojętego rewitalizowania polskich skwerów i placów, często po to, by wykorzystać pieniądze z dotacji. Jak zrobić zmianę dla zmiany? Można wyciąć drzewa i krzewy i zabetonować taką przestrzeń. Niestety… nikt wtedy nie chce z niej korzystać. Na betonowej patelni jest tak gorąco, że zupełnie nie da się wytrzymać w takim miejscu. Poza tym cały zabetonowany plac jest nudny i niespecjalnie zapraszający, by spędzać na nim więcej czasu.
Betonoza wypiera zieleń, tak potrzebną w miastach. Powodem może być fakt, że istnieje budżet na rewitalizację, ale brakuje pieniędzy na utrzymanie zieleni w dobrej formie. Niestety miasto bez drzew i krzewów robi się piekielnie gorące. Warto również pamiętać, że drzewa oprócz tego, że dają miły cień i obniżają temperaturę, oddają też wilgoć do powietrza. Europa już powoli pruje beton, żeby zamiast niego sadzić i siać zieleń. U nas wciąż jednak się betonuje.
Warto też wspomnieć o problemach z wodą. Im więcej mamy zróżnicowanej zieleni, tym wolniej woda ucieka do studzienek kanalizacyjnych. Część pozostanie na liściach i trawach, część przy powierzchni ziemi, a część wniknie głębiej. Kiedy mamy do czynienia z dużą ilością betonu, podczas ulewnych deszczy woda po prostu ucieka do studzienek, albo, jeśli opady są wyjątkowo intensywne, zalewa je i zbiera się na ulicach, zalewa piwnice, chodniki i jest przyczyną powodzi miejskich.
Przykłady „zrewitalizowanych” przestrzeni znajdziesz np. TU.