Termin „pasteloza” przypisuje się Filipowi Springerowi, reportażyście i autorowi takich tytułów jak Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni czy 13 pięter. Pasteloza oznacza nic innego jak tendencję do nadmiernego upiększania pastelowymi kolorami elewacji budynków. Zazwyczaj pasteloza dotyczy budynków po termomodernizacji — mówimy o blokach z wielkiej płyty, które tak straszyły nas szarzyzną, że postanowiliśmy ożywić nieco smutny miejski krajobraz i dodać mu animuszu geometrycznymi wzorkami, pastelowymi łączeniami kolorów, które trzeba to przyznać — nie starzeją się dobrze i nie wyglądają szlachetnie. Obecnie pasteloza nie dotyczy już wyłącznie blokowisk, ale możemy spotkać ją również w rynkach starych miast, gdzie „upiększa” kamienice. Ponoć o gustach się nie dyskutuje, jednak obok kostki Bauma, pasteloza jest uznawana za szczyt obciachu.
Pasteloza na blokach.
Rosjanie pastelowe malunki zamienili na kolorowe kafle. Jesteśmy ciekawi, czy uważacie, że to bardziej estetyczne rozwiązanie?
Poznaniacy wybierają minimalizm.
Gdańskie Falowce mogłyby być architektoniczną perełką. W to wierzy Adrian Mania, który w programie graficznym obrał je ze zbędnych elementów i wyrównał ich elewację do jednego koloru, przez co na powrót ukazała się naszym oczom piękna, geometryczna bryła samego budynku.
Z drugiej strony pomalowane na pastelowo domy w dzielnicy Notting Hill przyciągają tylu turystów, że mieszkańcy mają serdecznie dość obcych ludzi, robiących sobie zdjęcia na progach ich domów. Influencerzy i wielbiciele social mediów nie mogą się jednak powstrzymać, uważając tę pastelozę za bardzo instagramowalną.
Jakie jest Twoje zdanie? Czy pastelowe elewacje są urocze, czy szpetne? A może sama forma budynku sprawia, że na jednych pastele wyglądają ok, a na innych przybierają groteskową formę? Podziel się z nami swoją opinią w komentarzu!