Pato stało się bardzo modnym przedrostkiem. Patoinfluencerzy, patointeligencja a teraz również patodeweloperka pojawiają się już nie tylko w mowie potocznej, ale zaczynają być używanym opisem współczesnych zjawisk. Przedrostek pato oznacza po prostu patologię.
Termin patodeweloperki ukuł aktywista miejski Jan Śpiewak dla określenia tego, co wkurza wielu i to nie bez powodu. Ta trafna nazwa określa podejście deweloperów, którzy kierują się wyłącznie zyskiem, tworząc fuszerę, zamiast myśleć o architekturze szerzej, również w ujęciu społecznym. I choć zgadzamy się, że biznes jest od zarabiania pieniędzy, wszyscy wiemy, że są takie obszary, gdzie kapitalizm staje się zbyt żarłoczny, a niewidzialna ręka rynku zdaje się klepać po plecach tych, którzy szpecą nasze miasta. Z pewnością można projektować inaczej i choć zwykle staramy się wskazywać ciekawe eksperymenty lub trafne posunięcia (przeczytaj, jak dobre projektowanie rozumie prof. Ewa Kuryłowicz), tym razem skupimy się na objaśnianiu terminu patodeweloperki.
Patodeweloperka ma na swoim koncie wiele grzechów. Wśród nich są:
A początek tej historii wraz z rzutami dzieła dzierżącego palmę pierwszeństwa wśród patodewelpoerów znajdziecie u Noizz.