Niezwykła wrażliwość i uważne podejście do każdego projektu to cechy, które pomagają w codziennej pracy Aleksandrze Kozłowskiej z pracowni KWK Promes. Młoda architektka trzy lata temu zajęła pierwsze miejsce w konkursie KOŁO „Projekt Łazienki” oraz zdobyła nagrodę Debiut Roku. Dziś sama zasiada w gronie jego jurorów. Opowiada nam o tym, co lubi w procesie projektowania, jak wspomina swój udział w konkursie oraz jak wygrana wpłynęła na jej ścieżkę zawodową.
Co jest dla Pani najważniejsze w projektowaniu? Forma, funkcja, człowiek – a może jeszcze coś innego?
Gdybym miała wybrać jeden z wyżej wymienionych elementów – bez wahania odpowiedziałabym, że człowiek. Pozwolę sobie powtórzyć za Zumthorem: „Dobra architektura winna człowieka przyjmować, pozwalać mu przeżywać i mieszkać, a nie coś mu wmawiać.” Jako architekci nie projektujemy budynków dla siebie, nie stawiamy sobie pomników – tworzymy dla ludzi, użytkowników, określonego społeczeństwa. De facto ostateczny cel każdego budynku leży poza samą architekturą. Ale tak naprawdę nie da się oddzielić czynnika ludzkiego od pozostałych składowych – to jest układ naczyń połączonych. Logicznie zaprojektowana funkcja i forma służyć będzie użytkownikom i otoczeniu. Jeden czynnik wynika tu z drugiego i w budynku zaprojektowanym dla ludzi – żaden nie może funkcjonować bez pozostałych. Razem muszą tworzyć spójną, synchroniczną całość.
Który etap pracy nad projektem jest dla Pani najbardziej interesujący i dlaczego?
Najbardziej fascynuje mnie sam początek pracy nad projektem, jeszcze zanim pojawi się koncepcja – poznawanie miejsca, w którym ma być zrealizowany dany obiekt, definiowanie problemu i szukanie sposobu, jak go rozwiązać, sublimowanie tematu… Cały research, analiza kontekstu, poznanie potencjalnych użytkowników, ale też osób, które nie będą korzystały z mającego powstać budynku bezpośrednio, ale jednak będą go widzieć, będą mieć z nim jakiś kontakt. Podczas całego tego procesu staram się być wyjątkowo uważna. W pewnym momencie wszystkie informacje, odczucia i bodźce dają efekt i pozwalają odpowiedzieć na pytania projektowe.
Jak wspomina Pani swój udział w konkursie KOŁO? Czy wpłynął on na rozwój Pani kariery?
Brałam udział w konkursie w 2018 roku, kiedy studiowałam architekturę na Politechnice Łódzkiej. To był bardzo trudny semestr – sporo się działo na uczelni, poza tym pracowałam, szukałam już doświadczenia w biurach projektowych, zajmowałam się projektami indywidualnymi. Ponadto wraz z grupą przyjaciół byłam zaangażowana w inne konkursy i do końca się wahałam, czy brać udział w kolejnym. W tamtej edycji zadaniem było zaprojektowanie toalety publicznej przy bulwarach rzeki Słupi w Słupsku. Decyzję pomógł mi podjąć spontaniczny wyjazd – któregoś dnia, razem z partnerem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na cały dzień z Łodzi do Słupska. Byłam w tym mieście pierwszy raz – kiedy tylko je zobaczyłam zrozumiałam, że muszę wziąć udział w konkursie. Atmosfera bulwarów i całego miasta wywarła na mnie duże wrażenie. W mojej głowie pojawiły się wspomnienia z dzieciństwa, z wakacyjnych wyjazdów nad morze. Architektura, pruskie mury, cegła, do tego zapach morskiej bryzy i niezbyt ładna pogoda – tego dnia było deszczowo i mgliście – to wszystko razem stworzyło niemal magiczną, mistyczną i tajemniczą aurę. Chciałam, żeby inni zobaczyli to miejsce moimi oczami, aby powstał projekt, który nie przesłoni reliktów przeszłości i otaczającej natury. Mój projekt to budynek–duch, który stał się tłem dla zastanej materii. Oprócz grand prix, jury przyznało mi także nagrodę w kategorii Debiut Roku – staż w pracowni prof. Ewy Kuryłowicz, który był niezwykle cennym doświadczeniem. Udział w konkursie KOŁO i to, co się działo po wygranej wspominam bardzo dobrze, to był ważny dla mnie etap. Startowałam wcześniej w innych konkursach, od uczelnianych przez ogólnopolskie i międzynarodowe, miałam już kilka osiągnięć. Jednak konkurs KOŁO okazał się dla mnie przełomowy. Niemożliwe stało się możliwe. Wygrana w tak prestiżowym konkursie miała duży wpływ na moje kroki życiowe i zawodowe, uwierzyłam w siebie, zdobyłam odwagę, aby próbować swoich sił w innych, poważnych konkursach, np. na projekt sali koncertowej w Płocku, organizowany przez SARP, w którym koncepcja autorstwa mojego i moich przyjaciół znalazła się w finałowej piątce. W ciągu tych kilku lat skompletowałam ciekawe, bogate portfolio i zaczęłam pracę w biurze KWK Promes Roberta Koniecznego, a teraz po raz drugi dołączyłam do grona znakomitych jurorów 23. edycji konkursu KOŁO „Projekt Łazienki 2021”, co jest dla mnie wielkim zaszczytem.
Czy zaprojektowanie toalety miejskiej to wyzwanie dla początkującego architekta?
Tematyka sanitarna z reguły nie jest przedmiotem projektu samym w sobie, przeważnie jest funkcją towarzyszącą. Z tego powodu często traktowana jest dość przypadkowo. Ponadto przepisy i normy prawa budowlanego czy wytyczne dotyczące ergonomii często są trudne do zinterpretowania, poza tym nie zawsze przekładają się na to, co jest najlepsze dla użytkownika. To jest ciekawy temat i wyzwanie. Widzę, że dzięki konkursowi KOŁO przykładam znacznie większą uwagę do funkcji w projektowanych przeze mnie toaletach. Konkurs KOŁO przybliża młodym projektantom tematykę szeroko pojętego projektowania uniwersalnego, co jest niezwykle istotne. Jednak myślę, że zarówno dla studenta, jak i doświadczonego architekta każdy kolejny projekt jest nowym wyzwaniem, w pewnym sensie tak samo trudnym. Niezależnie od programu, lokalizacji czy przeznaczenia, chcąc tworzyć dobrą architekturę, do każdego wyzwania powinniśmy podchodzić z taką samą uwagą i szacunkiem. W tym zawodzie nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy, rutyna nam nie grozi.
Co może Pani poradzić osobom, które startują w tegorocznej edycji konkursu?
Trwająca obecnie edycja dotyczy projektu toalety w Dolinie Chochołowskiej. Radziłabym wszystkim uczestnikom, aby korzystając z wakacji pojechali do Tatrzańskiego Parku Narodowego zobaczyć lokalizację, z myślą o której ma powstać koncepcja. Tatry to cudowne i inspirujące miejsce, gdzie potęga natury jest widoczna w całej okazałości. Warto się tam wybrać, poczuć klimat, zobaczyć, jak zachowują się ludzie, porozmawiać z turystami i mieszkańcami. Wchłonąć jak najwięcej informacji i poszerzyć swoją perspektywę. Wydaje mi się, że wielu z nas ma skłonność do uznawania swojego punktu widzenia za uniwersalny, naginania rzeczywistości do własnych teorii i pomysłów. W przypadku projektowania i architektury najlepsze podejście, to uczciwość – względem siebie, miejsca, użytkowników, natury. Dobrze jest dać się poprowadzić miejscu – wierzę, że powstają wtedy najlepsze pomysły. Architektura ma być potrzebna, więc podstawą jest właściwe zdefiniowanie problemu i odpowiedź, która ma uzasadnienie.
Warto pamiętać także o tym, że konkurs jest wymagający w kwestii formalnej – zgłoszenie należy przygotować z dużą uwagą, trzeba wszystkiego dopilnować, sprawdzać siebie samego i nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Pośpiech jest wrogiem. Uważność powinna towarzyszyć architektowi startującemu w konkursie zarówno w kwestiach formalnych, jak i technicznych, projektowych.