Temat nieruchomości wraca jak bumerang. Z powodu epidemii COVID-19 wynajmujący krótkoterminowo stracili źródło dochodu i próbują ratować sytuację, wypuszczając swoje lokale na półroczny wynajem. Teraz dopiero widać, jak bardzo niedostosowane są one do codziennego mieszkania. Nie można powiedzieć, że sztucznie nadmuchana bańka pękła, ale ceny wynajmu w dużych miastach spadły.
Jednocześnie część z ludzi straciła dochody z powodu domowej izolacji i ma problem z płynnym płaceniem czynszu. Trzeba było kupić własne – powiecie, ale i tu nie jest lekko – banki zmieniają zasady gry i trzeba mieć obecnie aż 30% wkładu własnego, żeby dostać kredyt hipoteczny.
Berliński senat chce uniknąć powtórki sytuacji, jaka panuje w Kalifornii i już w styczniu zdecydował się wkroczyć na rynek mieszkaniowy. Nie tylko chodzi o budowę nowych domów, ale także o skup mieszkań na rynku, który zaczął się już na początku roku – burmistrz Michael Müller obiecał, że stworzy komunalny pakiet 50 tys. lokali. Pięcioletnie zamrożenie cen to kupienie sobie czasu na tak szeroko zakrojoną operację na rynku mieszkaniowym. – o tym, jak Niemcy radzą sobie z drożejącymi nieruchomościami przeczytasz TU.
Gdy w dyskusjach na temat wynajmowania mieszkań pojawi się postulat wprowadzenia regulacji wysokości czynszu, często pada zarzut, że to tęsknota za komunizmem i zamach na wolny rynek. Postanowiłam porozmawiać z ekspertkami oraz sprawdzić, jak z problemem rosnących cen najmu radzą sobie miasta zagranicą. – pisze dla Noizz Oliwia Bosomtwe.
Gdy zaczynałam pisać książkę, to kawalerkę w Warszawie można było wynająć za 1500 zł. Po kilku miesiącach – za 2 tysiące. Ceny powinno regulować państwo, bo inaczej kolejne pokolenia będą całą pensję przeznaczały na czynsz – mówi socjolożka Joanna Erbel, autorka książki „Poza własnością. W stronę udanej polityki mieszkaniowej”. – calą rozmowę Joanny Erbel z Arkadiuszem Gruszczyńskim przeczytacie na łamach Vogue.
Ceny mieszkań są coraz wyższe, a większość osób, która decyduje się na zakup, kończy z kredytem, który spłaca następnie przez kilka dekad. Mieszkania na wynajem z kolei często są zupełnie niedostosowane do potrzeb wynajmujących – na przykład pełne starych, nieustawnych mebli, których nie da się usunąć – a do tego, zwłaszcza w większych miastach, po prostu drogie. Zamiast więc płacić za każdy miesiąc spędzony w cudzym mieszkaniu, ludzie często koniec końców wybierają życie z kredytem. Istnieje jednak trzecie rozwiązanie. – tak o co-livingu pisze fpiec.
Zapraszamy do lektury!