WSZYSTKIE KOLORY WODY, CZYLI JAK AUSTRALIJCZYCY OBCHODZĄ SIĘ Z DESZCZÓWKĄ

W połowie lat 90. mieszkańcy Bogoty mogli zobaczyć w telewizji spot reklamowy: oto w kabinie prysznicowej stoi mężczyzna i demonstruje jak zużyć minimalną ilość wody podczas mycia, najpierw się mydli, a potem szybko spłukuje całe ciało. Ten mężczyzna to nie kto inny jak ówczesny burmistrz Bogoty, znany z niesztampowych metod prowadzenia polityki miejskiej Antanas Mockus. Kampania była odpowiedzią na kryzys spowodowany niedostatkami wody w kolumbijskim mieście. Podobno w jej wyniku zużycie wody w Bogocie spadło o blisko jedną czwartą.

Dwadzieścia lat później jesteśmy w sytuacji, w której musimy na serio zadbać o zasoby wody, bo w wielu miejscach na świecie może jej zwyczajnie zabraknąć. Chociaż mało kto decyduje się na tak spektakularne metody, jak kolumbijski polityk, walka o wodę już się zaczęła.

Australia, jako najsuchszy zamieszkany kontynent, musi ją podjąć w zdecydowany sposób. Zmiany klimatyczne są tu mocno odczuwalne, w ciągu ostatnich 15 lat zasoby słodkiej wody zmniejszyły się o ponad piętnaście procent. Jednocześnie Australijczycy kochają wodę – pływanie jest dla nich kultowym sportem, pełnowymiarowy basen publiczny znajduje się w każdej dzielnicy miasta. Woda jest atrakcją w przestrzeni publicznej, w centrum placu zabaw jest zazwyczaj pompa lub kuchnia błotna. Ogrody są ulubionym miejscem rekreacji w miastach, muszą być bujne i dawać ochłodę, często poprzez zraszacze i zbiorniki wodne. Także indywidualne zużycie H2O jest ogromne, Australijczycy są pod tym względem na czwartym miejscu wśród mieszkańców krajów należących do OECD. Wody zaczyna brakować, tym bardziej że w miastach przybywa mieszkańców. Najszybciej powiększa się Melbourne, w ciągu najbliższych 30 lat może nawet podwoić liczbę mieszkańców i dojść do 10 milionów.

„Target 155” to program zachęcający mieszkańców tego miasta, by oszczędzali wodę. Obecnie zużywają jej średnio 161 litrów na osobę dziennie. Ambicją jest zejście do 155 litrów, nie tylko poprzez proste i oczywiste sposoby jak zakręcanie kranu podczas mycia zębów, branie krótszego prysznica czy naprawę kapiących kranów; w kampanii pojawiły się także takie tematy jak zastępowanie w przydomowych ogrodach roślin importowanych rdzenną roślinnością, typową dla lokalnego klimatu i odporną na susze. Zużycie wody w każdym gospodarstwie domowym można odczytać na swoim rachunku i ocenić jak wypada się na tle miasta. Niewątpliwie program „Target 155” opiera się na solidarnym działaniu i wspólnym rozumieniu problemu przez mieszkańców Melbourne. I na coraz powszechniejszej modzie na życie eko.

Gdy brakuje tak zwanej wody niebieskiej, pochodzącej z jezior, rzek, stawów i zbiorników podziemnych oraz lodowców, trzeba sięgać po wodę z innych źródeł, czy też w innych kolorach. W pierwszej kolejności po wodę zieloną, czyli deszcze i wodę z wierzchniej warstwy gleby. Zbiorniki na deszczówkę wpisały się na stałe w krajobraz wielu miast. W północnym stanie Australii, w Queensland stoją przy każdej szkole, urzędzie czy hotelu. W innych miastach są obowiązkowym elementem projektów każdego nowego budynku. Dachy projektuje się w taki sposób, by pozwalały na jak najskuteczniejsze łapanie czystej wody deszczowej.

Jednak deszczu jest w wielu miejscach na świecie coraz mniej. Wody nie brakuje za to w morzach, więc jej odsalanie, czyli usuwanie soli i innych minerałów jest sposobem uzyskania słodkiej wody zdatnej do nawadniania lub spożycia. Jest to coraz popularniejsza metoda w Izraelu, USA, Chinach, Singapurze, Hiszpanii i Australii. W tych miejscach pracuje się nad coraz efektywniejszymi metodami odsalania.

W obliczu niedoborów wody można zdecydować się także na recykling wody szarej, czyli zużytej wcześniej podczas prania, kąpieli czy mycia rąk. W przeciwieństwie do wody czarnej, pochodzącej z toalety, w szarych ściekach nie ma fekaliów; te muszą być kierowane do zewnętrznych oczyszczalni. Woda szara może być ponownie wykorzystywana, na przykład do spłukiwania toalety, mycia samochodu, a w niektórych przypadkach, gdy nie ma w niej szkodliwych składników chemicznych, także do podlewania ogrodu.

Suchy kontynent, mało deszczu, duże zużycie wody… No dobrze, ale czy my, w Europie, też musimy się przejmować niedoborem wody? Niestety tak, szczególnie w polskich miastach zasoby wody na mieszkańca są jedne z najniższych, jeśli nie najniższe w Europie. Prognozy są pesymistyczne, także przez coraz dłuższe okresy suszy i bezśnieżne zimy.

Podstawową odpowiedzią na naszej szerokości geograficznej powinno być rozwijanie miast, które działają jak gąbka, magazynują wodę, zamiast ja odprowadzać do kanalizacji, czyli tracić. Woda deszczowa powinna wsiąkać w ziemię, być przefiltrowana przez glebę mogła zasilać wody podziemne, z których intensywnie korzystamy. Wiedzą to, na przykład, władze Wrocławia. Wprowadziły one pilotażowo program „Złap deszcz”. Samorząd dopłaca do 5000 złotych do budowy w prywatnych domach i ogrodach systemu do zatrzymywania wód opadowych i roztopowych. Gdynia dofinansowuje zaś budowanie ogrodów deszczowych, które zatrzymują wody opadowe i oczyszczają je dzięki specjalnemu doborowi roślin. W Radomiu testuje się zazielenianie dachów wiat przystankowych. Warszawski Zarząd Zieleni stawia na powierzchnie przepuszczalne i edukuje na temat małej retencji, zaś Miejskie Przedsiębiorstwo Wodno-Kanalizacyjne prowadzi kampanię zachęcającą do oszczędzania wody, wypuszczając serię zabawnych komiksów.

Czy zdążymy wprowadzić podobne rozwiązania na taką skalę, żeby uniknąć sytuacji, w której budzimy się pewnego dnia i woda z kranu po prostu nie leci? Oby tak się stało, czasu nie zostało zbyt wiele.

Dla Nieolewamymiasta gościnnie z Australii pisała Magdalena Kubecka – badaczka miasta, animatorka kultury, autorka projektów na rzecz lepszej przestrzeni publicznej, wiceprezeska Fundacji na rzecz wspólnot lokalnych „Na miejscu”.

O tym jak oszczędzać wodę w domu pisaliśmy w artykule 15 sposobów dzięki, którym zaoszczędzisz wodę w domu.

Może zainteresować Cię też post o tym, dlaczego warto pić kranówkę.