Znaleźć coś, czego jeszcze nie ma

O cyklu wykładów „WODA: W CENTRUM” firmowanych przez SARP – w którym pełni funkcję Prezesa Oddziału Warszawskiego – oraz subiektywnie o wyzwaniach tegorocznej edycji konkursu KOŁO na projekt łazienki Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie mówi architekt Marta Sękulska-Wrońska.

Zrównoważone gospodarowanie zasobami wodnymi to jedno z największych globalnych wyzwań dotyczących przestrzeni miejskich. Ostatnio woda znalazła się także w centrum działań edukacyjnych warszawskiego okręgu SARP.

Marta Sękulska-Wrońska: Za cyklem „WODA: W CENTRUM” stoją moi koledzy ze Stowarzyszenia – Magda Maciąg i Jan Chwedczuk. Wszyscy staramy się wszelkimi dostępnymi kanałami wpływać na rzeczywistość realizacji naszego zawodu, a jednocześnie na wzrost świadomości społecznej – to ostatnie jest głównym celem inicjatywy „Woda w centrum”. W naszym zamierzeniu ma to być symboliczny most, który Magda z Jankiem budują pomiędzy Politechniką Warszawską, SARP-em, a Miastem. Konstrukcyjnie rzecz ujmując – układ trójkąta jest bardzo stabilny, w przypadku naszej profesji współpraca trójdzielna okazuje się także najbardziej skuteczna. Jedno ramię tego trójkąta to wykłady na uczelni wskazujące na znaczenie zrównoważonego rozwoju. Drugie stanowi udział specjalistów z Warszawy, którzy oferują weryfikację teorii w kontekście praktyki. My jako SARP, postrzegamy swoją rolę jako katalizatora w kontekście dialogu. Woda to oczywiście tylko jeden z elementów środowiska, za chwilę chcemy przejść do kolejnych, ale wcześniej wyczerpać zagadnienie.

Dlaczego temat wody zajął pierwsze miejsce na państwa liście?

Woda daje życie – jest podstawą naszego istnienia i przetrwania ekosystemów. Dużo i od dawna mówi się o energii. Wydaje się, że jako społeczeństwo mamy większą świadomość sposobów jej pozyskiwania. Zrozumienie tego tematu, które określam „zielonym pojęciem”, zdążyła osiągnąć wystarczająco wysoki poziom. Natomiast nie jest powszechna świadomość wyzwań związanych z deficytem wody, a Polska jest przecież w grupie krajów zagrożonych stresem wodnym. W istocie tych zasobów wcale nie posiadamy tak dużo, jak nam się wydaje, kiedy patrzymy na szerokie koryto Wisły, czy przypominamy sobie wylewy innych rzek albo to, że deszcze potrafią padać czasem przez cały lipiec… Jaka susza? – pytamy z niedowierzaniem. Podczas gdy już teraz powinniśmy rozmawiać o sposobach uniknięcia kryzysu i tworzyć prognozy strategiczne daleko wybiegające w przyszłość. Zagadnieniu wody poświęca się niewiele uwagi – nawet w kręgach, nazwijmy to, specjalistycznych. Im jesteśmy mądrzejsi jako cywilizacja tym bardziej zyskujemy świadomość tego, jak nasza działalność wpływa na procesy związane na przykład z obiegiem wody w przyrodzie. Wsparcie Miasta oraz innych odgórnych instancji jest oczywiście kluczowe, ale równie ważne są inicjatywy oddolne. Na jednym z wykładów naszego wodnego cyklu była mowa o zatrzymywaniu wody opadowej, niewpuszczaniu jej do kanalizacji. Wydaje się to oczywiste, a jednak wymaga wielkiego kunsztu projektowego i równocześnie także świadomości inwestora. Na etapie koncepcji można uzyskać bardzo wiele stosunkowo niskim kosztem – obliczeniami i rysunkami. Związany z tym zwiększony nakład inwestycyjny przyniesie jednak korzyści w postaci mniejszych kosztów eksploatacyjnych w dalszej perspektywie. Wystarczy sobie uzmysłowić, że wodę deszczową można wykorzystać do nawadniania zieleni na terenie osiedla, ale równie dobrze mogłaby zostać wykorzystywana także do spłukiwania toalet. Wówczas już wspólnota odnotowałaby realne zyski, ponieważ nie pobierałaby tej wody z sieci wodociągowej. Łatwo sobie wyobrazić multiplikację takiego rozwiązania funkcjonującego na zasadzie efektu motyla – jeżeli wszystkie osiedla zaczęłyby gromadzić wodę opadową i mądrze gospodarować wodą przełożyłoby się to na dużo mniejszą ilość zużytej wody oddawanej do ścieków. Wszystko wskazuje na to, że rozwiązaniem na miarę czasu nie jest maksymalizacja skali, na co pozwala oczywiście poziom współczesnej technologii, lecz właśnie redukcja zużycia, czego wszyscy jesteśmy w mniejszym czy większym stopniu świadomi, a także swego rodzaju „recycling” oraz oczyszczanie wody biologicznymi metodami. Może brzmi to jak wizja świata idealnego, ale jeśli nie będziemy o tym rozmawiać to taka wersja przyszłości tym bardziej się nie wydarzy.

Jaką rolę w tym procesie może pełnić konkurs KOŁO ,,Projekt Łazienki 2022”, którego jest pani jurorką?

Bardzo ważna rola mecenasów – w tym przypadku pełni ją firma Geberit – polega na wykorzystywaniu tego typu inicjatyw jako pretekstu do szerzenia wiedzy o metodach tworzenia w duchu zrównoważonego rozwoju. Tutaj także na dostarczaniu niezbędnych narzędzi. Warto zdać sobie sprawę, że jeszcze 15 lat temu spłuczki pozwalające na ograniczenie ilość spłukiwanej wody nie były powszechnie dostępne. Dzisiaj wybór takiego rozwiązania wydaje się oczywistym działaniem, a nie jest to przecież jedyny dostępny środek do celu, jakim jest redukcja zużycia zasobów wody. To właśnie działanie u podstaw, które może podjąć nie tylko projektant, ale każdy z nas.

Należy chwalić także to, jak zmienia się myślenie samej marki Geberit o konkursie, który w swoich początkach był stricte koncepcyjny i pomyślany jako narzędzie marketingowe. Organizatorzy cały czas udoskonalają formułę i dostosowują ją do potrzeb zmieniającego się świata. Z innymi problemami zmagali się uczestnicy konkursu KOŁO 24 lata temu, ponieważ inna była świadomość – poprzestawaliśmy na zaspokajaniu podstawowych potrzeb higienicznych. Dzisiaj te podstawowe potrzeby nadal istnieją, bo człowiek się nie zmienił, ale równocześnie zdajemy sobie sprawę z szerszych konsekwencji naszego działania jako architektów i użytkowników. Fantastycznie, że to się odwzorowuje w idei konkursu i że tak duży nacisk kładziony jest na mądre korzystanie z zasobów.

Tegoroczna edycja konkursu stawia przed uczestnikami wiele wyzwań. Muszą zmierzyć się z poszukiwaniem równowagi pomiędzy formą i funkcją z jednoczesnym poszanowaniem wymagającego kontekstu, jakim jest założenie Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie.

Rzeczywiście jest to trudne zadanie projektowe. Przyznaję to jako współtwórca muzeów oraz pawilonów wystawienniczych. Ale, jako praktyk, dodam też – tym fajniejsze wyzwanie! Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku złożonych wymogów planów miejscowych, czy tak zwanych WZ – ek. Ja podchodzę do takiego projektu zawsze jako do ciekawego wyzwania, a nie ograniczenia. Pomocne bywa odniesienie się do fundamentalnych zasad witruwiańskiej triady: piękno, funkcjonalność i trwałość. Dodałabym jeszcze efektywność, która zazębia się z kryterium trwałości. W efektywności mieści się z kolei ekonomika, a ekologia powinna być ekonomiczna. Wszystkie te elementy należy połączyć w jednym obiekcie. W mojej opinii komponowanie architektury przypomina tworzenie muzyki. Im bardzie złożona funkcja obiektu, tym więcej czynników należy wziąć pod uwagę i tym bardziej projektowanie takiego budynku przypomina konstruowanie symfonii. W centrum całego tego procesu powinien jednak zawsze stać człowiek, ponieważ projektujemy dla ludzi. Zacytuję tutaj z pamięci wypowiedź profesor Ewy Kuryłowicz, która powiedziała kiedyś, że empatia jest podstawową cechą, jaką powinien wyróżniać się dobry architekt.

To właśnie człowiek i idea synergii między nim a naturą przyświecała zespołowi WXCA, odpowiedzialnemu za projekt Pawilonu Polski na Expo 2020 w Dubaju, którego członkinią jesteś.

Dokładnie tak. Projektując zarówno architekturę budynku, jak i wystawę, chcieliśmy stworzyć spójną, immersyjną przestrzeń, wielowymiarowe doświadczenie, zachęcające nie tylko do poznania wieloaspektowości Polski, ale również do refleksji nad współdziałaniem człowieka i natury oraz wspólnej odpowiedzialności za planetę.  Zwiedzając pawilon, nasi goście mieli poczuć, że są integralną częścią czegoś większego i ich działania mają znaczenie.

Kreatywność inspirowana naturą – to hasło, które stworzyliśmy, by wokół niego budować narrację od źródła – fascynacji poznawania natury, poprzez jej mądre wykorzystywanie na potrzeby człowieka aż do refleksji, że wszyscy jesteśmy częścią ekosystemu, różnorodność jest naszą siłą i odnosząc się do tej różnorodności sięgamy nawet gwiazd. Ale nie ma innego domu niż nasza planeta i los tego niebieskiego globu jest w naszych rękach.

Kreatywność inspirowana naturą – takie podejście wydaje się być świetnym rozwiązaniem w odniesieniu do wyzwania stojącego przed uczestnikami konkursu KOŁO, którzy w procesie projektowym muszą uwzględnić wspominany wymagający kontekst zabudowy pałacowej, w tym także ogrody oraz oranżerię.

Znajdujemy się przy oranżerii – ten kontekst też trzeba zrozumieć, a równocześnie zmierzyć się koncepcyjnie z otaczającym ją parkiem. Dlatego musimy mówić tutaj o dialogu z kontekstem, w jego wymiarze przyrodniczym. To, co tutaj, w Wilanowie miałoby zostać stworzone nie powinno być moim zdaniem kolejną pałacową realizacją konkurującą z historycznymi walorami miejsca, a równocześnie nie może degradować otoczenia, czy wpłynąć negatywnie na środowisko naturalne i jego mieszkańców. Kluczowa naturalnie pozostaje funkcja uwzględniająca głęboko humanistyczne spojrzenie na potrzeby współczesnego człowieka. To, co budujemy tu i teraz powinno być moim zdaniem przekazem dla potomnych informującym o tym, w jakich okolicznościach i w jakim stanie świadomości to tworzyliśmy. Na współczesnych możemy natomiast wpływać w wymiarze edukacyjnym, na przykład w kontekście wspomnianego już efektywnego gospodarowania zasobami. Mam na myśli zarówno materiały, jak i sposób, w jaki zamierzamy budować. A także zrównoważone wykorzystanie wody i energii elektrycznej. Jestem ogromnie ciekawa jak podejdą do tych zagadnień uczestnicy konkursu. Liczę bardzo na pomysły, które nazwałabym „out of the box”. Oczekuję, że jakiś uczestnik czy uczestniczka zaskoczą nas czymś, na co nikt z nas – członków jury – by nie wpadł. Powiedziałabym, że tak się właśnie wygrywa konkurs. A nie korzystając z katalogu dostępnych rozwiązań. Bo nawet jeśli prawo budowlane czegoś w tej chwili nie przewiduje to może właśnie taki konkurs wskaże, w którą stronę powinna podążyć legislacja? Trochę tutaj fantazjuję, lecz będąc młodą osobą – z nieco większymi zasobami wolnego czasu niż te, którymi dysponuję teraz – tak właśnie potraktowałabym konkursowe wyzwanie. Starałabym się znaleźć coś, czego jeszcze nie ma!